Sława czynów tylu, Brzemienna imionami rycerzy, od Nilu Szła hucząc ku północy" – pisał o Napoleonie Bonapartem Adam Mickiewicz. Wieszcz nazywał cesarza Francuzów "bogiem wojny". I nie
Zanim nastało tam piekło, najpierw przyszło niebo. Zanim zaczęto „rysować śmierć”, rozległ się krzyk: „Okażcie skruchę, żałujcie, żałujcie!”. I gdzie był ten wasz Bóg? To pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie pod kolejnym newsem o wojnach i zawirowaniach. Gdzie był? Weźmy do ręki kalendarz. Rosja wrze, przygotowując bolszewicką rewolucję 1917 roku. Niebawem krew poleje się strumieniami. Wokół wybuchają bomby I wojny światowej. Na krańcu Europy troje pastuszków otrzymuje przesłanie mające przesądzić o losach świata. Maryja mówi, że nadejdzie jeszcze straszliwsza wojna, a Rosja zaleje świat swymi błędnymi naukami. Kto uwierzy niepiśmiennym pastuchom? Kolejny przykład. Przywołuję go nie ex cathedra, ale jako prywatne spostrzeżenie, całkowicie ufając werdyktowi Kościoła, który dotąd nie wypowiedział się o prawdziwości objawień. O Medjugorie, ukrytej w górach Hercegowiny, zabitej dechami wiosce nie usłyszałby nikt, gdyby nie jedno wydarzenie. 24 czerwca 1981 roku kilkoro dzieci ujrzało na wzgórzu Podbrdo postać kobiety. Gospa (po chorwacku Pani) przedstawia się jako: „Kralica Mira” (Królowa Pokoju). Ludzie przypomnieli sobie ten zwrot, gdy dokładnie w 10. rocznicę objawień (przypadek?) Słowenia ogłosiła niepodległość, co dało początek krwawej wojnie na Bałkanach. Chorwacja wystąpiła z federacji Jugosławii, a armia serbska zaatakowała Słowenię. Świat osłupiał, czytając o masakrze ośmiuset w Srebrenicy, oblężeniu Sarajewa, tysiącach gwałtów… Rwanda Temat powracający jak bumerang. Nastolatki z Kibeho twierdzą, że widziały Matkę Jezusa. Powtarzają Jej przesłanie: „Przyszłam przygotować drogę mojemu Synowi, ale wy tego nie chcecie zrozumieć. Czas, który wam pozostał, jest już krótki”. O tych słowach ludzie przypominają sobie dopiero po straszliwej rzezi. Wracają do słów objawień, kupują książki, kserują orędzia… Bardzo płakała 15 sierpnia 1982 roku płakała. Dziewczęta ujrzały Ją przygnębioną, niezmiernie smutną, zalaną łzami. Tego dnia w Kibeho zgromadziło się ponad 10 tys. osób. Dziewczęta dotknęły piekła. Ujrzały przerażające sceny: rzeki spływające krwią, tłum mordujących się nawzajem ludzi, rozrzucone na polach czaszki, ciała bezwładnie walające się po wzgórzach. „Wszystko płonęło. Widziałam głębokie ciemne doły, głowy rozrąbane na pół” – opowiadała Alphonsine, jedna z widzących. Po 12 latach, gdy wieczorem 6 kwietnia 1994 roku samolot prezydenta Rwandy Juvénala Habyarimany został zestrzelony nad Kigali przez „nieznanych sprawców”, Hutu sięgnęli po maczety. Kraj Tysiąca Wzgórz spłynął krwią, a widzenie stało się faktem. Paramilitarne bojówki Interahamwe, składające się głównie z członków plemienia Hutu, rozpoczęły systematyczne mordowanie ludności Tutsi. Kibeho również spłynęło krwią. Atmosfera była gęsta od agresji. W kościele stłoczył się 5-tysięczny przerażony tłum. Starcy, dzieci, kobiety. Do tej pory świątynie były azylem. Tym razem stało się inaczej. Oprawcy wybili w murze kościoła dziury. Wlali przez nie benzynę. Wrzucili do świątyni granaty. Ci, którzy nie zginęli od wybuchu, spłonęli żywcem. Dziś o wyrąbanych w murze dziurach przypominają ogromne, jaskrawe, fioletowe plamy. Rok później, w kwietniu 1995 roku, na placu objawień dopuszczono się rzezi na uchodźcach wojennych, którzy schronili się w Kibeho. Znów rzekami płynęły stosy trupów. – W Rwandzie nie ma rodziny, której nie dotknęłaby tragedia ludobójstwa. Ta wojna miała korzenie całkowicie demoniczne – jest przekonany o. Stanisław Urbaniak, palotyn, egzorcysta pracujący od lat w Rwandzie. – Podam konkretny przykład. Przed wojną, w czasie egzorcyzmu, gdy zapytałem demona o imię, usłyszałem: „Nazywam się Interahamwe”. Parsknąłem śmiechem. Myślałem, że to zmyłka. Była to przecież nazwa policji, służb. Po dwóch latach wiedziałem, że demon nie kłamał... Interahamwe były bojówkami Hutu, które wspólnie z Impuzamugambi dokonały masowego mordu na ludności Tutsi, zabijając ponad 800 tys. ludzi. – Gdy innym razem w czasie egzorcyzmu (trwała już wojna) rozkazałem, by demony zdradziły swe imiona – wspomina o. Stanisław – nagle jeden z nich mówi: „Nazywam się Krew. Piłem krew pierwszej osoby zamordowanej przez tego człowieka”. Musiałem go długo „mordować” Przenajświętszą Krwią Chrystusa… Pierwszy krok w chmurach Oto główne bohaterki „zamieszania”: Alphonsine Mumureke (ur. 1965 r.). W chwili objawień została przyjęta do szkoły średniej w Kibeho. Wesoła, skłonna do żartów. Pierwsze objawienie miała 28 listopada 1981 roku, ostatnie – 28 listopada 1989 roku. W czasie rzezi uciekła na Wybrzeże Kości Słoniowej i wstąpiła do klasztoru św. Klary w Abidżanie, gdzie przyjęła imię Alphonsine od Krzyża. Marie Claire Mukangango (ur. 1961 r.) W chwili objawień uczyła się w czwartej klasie szkoły średniej. Rozmawiała z Maryją przez ponad pół roku. Jej pierwsze objawienie miało miejsce we wtorek 2 marca 1982 roku, a ostatnie – 15 września 1982 roku. To ona przekazała światu orędzie: „Okażcie skruchę, żałujcie, żałujcie!”. W czasie ludobójstwa mieszkała z mężem w Kigali. Zginęła wraz z grupą bezbronnych cywilów. Nathalie Mukamazimpaka (ur. 1964 r.) W chwili objawień była uczennicą czwartej klasy szkoły średniej. Po raz pierwszy ujrzała Matkę Słowa 12 stycznia 1982 roku, po raz ostatni natomiast – 3 grudnia 1983 roku. Do dziś mieszka w Kibeho. W miejscu objawień była świadkiem straszliwej masakry i rzezi na niewinnych. Nic nie zapowiadało nadzwyczajnych wydarzeń. Było leniwie, nudnawo. Jak zwykle, gdy ma się objawić. Rwanda (jedno z najbiedniejszych państw świata) świętowała 20-lecie niepodległości (po I wojnie światowej stała się protektoratem Belgii). W sobotę 28 listopada 1981 roku o Alphonsine sprzątała refektarz. Nagle usłyszała ciepły głos: „Moja córko, chodź za mną!”. Zdumiona rozejrzała się wokół. Nie było żywego ducha. „Straciłam poczucie, gdzie jestem” – opowiadała później. „Tak, jakbym znalazła się w chmurach. Na jednej z nich ujrzałam Panią niezwykłej urody. Rozpoznałam w niej Matkę Jezusa”. „Kim jesteś?” – spytała zaskoczona Alphonsine. „Nyina Wa Jambo” (Jestem Matką Słowa) – usłyszała w odpowiedzi. Tego samego dnia wieczorem ujrzała Ją ponownie. Rozmawiały o rodzinie, najbliższych uczennicy szkoły w Kibeho. Alphonsine opowiedziała o spotkaniu koleżankom i dyrektorce szkoły. Nie uwierzyły. „Nie była nawet specjalnie pobożna. Wcześniej dużo się nie modliła. Tylko wtedy, kiedy musiała” – wspominają koleżanki ze szkolnej ławki. „Poza tym pochodziła z regionu znanego z różnorakich praktyk okultystycznych. Brałyśmy ją za obłąkaną albo wręcz opętaną przez złe duchy. Cała szkoła huczała od plotek: »Patrzcie, znalazła sobie sposób na to, by zaistnieć i zyskać naszą akceptację«”. Sama zaczęła mieć wątpliwości. Była rozdarta. A jeśli to rzeczywiście opętanie? – zachodziła w głowę. „Zawierzyłam Matce Słowa” – wspomina. „Modliłam się: »Wierzę, że to Ty, ale proszę, ukaż się też komuś innemu. Jestem samotna, niezrozumiana, odrzucona. Przyjdź też do innych osób«”. Prośba została rozpatrzona pozytywnie. W uszczypliwościach i szyderstwie prym wiodła Marie Claire Mukangango. Do czasu, gdy… sama ujrzała Maryję. Trzecią uczennicą, która dostąpiła tego zaszczytu, była Nathalie Mukamazimpaka. „Wszyscy patrzyli na nas z podejrzliwością, dyrektorka straszyła wyrzuceniem ze szkoły” – wspomina Alphonsine. Objawienia powtarzały się regularnie przez kolejne dni, tygodnie, miesiące. Do niewielkiego Kibeho zaczęły walić wielotysięczne tłumy. Jak zwykle bywa w podobnych przypadkach: część szukała widowiska i taniej sensacji, inni ustawiali się w coraz dłuższych kolejkach do konfesjonałów. W internecie można zobaczyć archiwalny film, na którym dziewczęta padają na kolana i zaczynają poruszać ustami. Są nieobecne, wpatrzone w jeden punkt. Na nic zdało się kłucie igłą, bolesne szczypanie. Nie reagowały. Miały przez godzinę wzrok skupiony na oślepiającym słońcu, a jednak nie mrużyły oczu! Promienie nie zniszczyły siatkówek – zdumiewali się wezwani przez miejscowego biskupa lekarze. Piekło–niebo Podobnie jak pastuszkom z Fatimy gość z nieba zafundował wizjonerkom (Alphonsine 20 marca 1982 r., a Nathalie 30 października 1982 r.) wyprawę w zaświaty. Dziewczęta miały ujrzeć niebo, czyściec i piekło. Ta wizja zrobiła na nich porażające wrażenie. Podobnie jak dzieci w Fatimie, wizjonerki gruntownie przebadano. Prześwietlono ich życiorysy, podpięto do fachowej aparatury, szczegółowo zdiagnozowano stan ducha. W maju 1982 r. ordynariusz diecezji Butare Jean Baptiste Gahamanyi powołał komisję medyczną oraz teologiczną, które miały zbadać prawdziwość objawień. 29 czerwca 2001 roku objawienia zostały uznane przez Kościół. Od 10 lat w Kibeho działa prężnie sanktuarium poświęcone Matce Słowa. Choć objawienia trwały aż 8 lat, najważniejsze przesłanie dziewczęta otrzymały już w pierwszych dwóch latach spotkań z Matką Słowa. Każda z nich otrzymała inny przekaz, a jednak relacje wizjonerek opowiadających o orędziach ułożyły się w przedziwne, idealnie pasujące do siebie puzzle. Najważniejsze przesłanie? Pilne wezwanie do szczerej skruchy i przemiany serc (dziewczęta usłyszały „Okażcie skruchę, żałujcie za grzechy, żałujcie za grzechy!”. „Nawróćcie się, kiedy jest jeszcze na to czas”). Kondycja świata – widziana z odgórnej perspektywy – nie wyglądała zbyt różowo. „Świat ma się bardzo źle” – przekazywały wizjonerki. „Działa na własną zgubę, wkrótce wpadnie w otchłań, to znaczy pogrąży się w niezliczonych i nieustających nieszczęściach. Świat buntuje się przeciwko Bogu, popełnia za dużo grzechów; nie ma na nim miłości ani pokoju”. Z Kibeho płynęło przypomnienie, że cierpienia, życiowe zawirowania i rany są kanałami Bożej łaski. 15 maja 1982 roku Nathalie usłyszała: „Nikt nie wchodzi do nieba, nie cierpiąc”, a innym razem: „Dziecko Maryi nie rozstaje się z cierpieniem”. Usłyszała, że cierpienie jest sposobem na odpokutowanie za grzechy świata. Maryja wielokrotnie wzywała do szczerej, gorliwej modlitwy za świat i nieustannego szturmu do nieba w intencji Kościoła, który – jak zapowiedziała – „czekają wkrótce poważne przykrości”. Wezwała do umiłowania modlitwy różańcowej. Marie Claire Mukangango przypomniała również o zakurzonej formie „Różańca do Siedmiu Boleści” – niegdyś popularnej, a w czasie trwania objawień kompletnie zapomnianej. Maryja – relacjonowały wizjonerki – prosiła, by w miejscu objawień postawić kaplicę, która ma stać się miejscem wielu łask. Niezwykle ważne dla Jana Kowalskiego jest przesłanie: „Jeśli jestem obecnie w parafii w Kibeho, to nie znaczy, że jestem zainteresowana tylko Kibeho, diecezją Butare, Rwandą lub Afryką. Jestem zaniepokojona i zwracam się do całego świata”. Choć eschatologiczne przesłanie Matki Słowa dotykało przede wszystkim sfery ducha, kondycji wiary i było pełnym tęsknoty wołaniem: „Wracajcie!”, nie sposób uciec od obrazów, które po kilkunastu latach obiegły światowe media. Dokładnie 31 lat temu 15 sierpnia Maryja pokazała dziewczętom przerażającą wizję. Przestrzegała przed tym, co miało niebawem nastąpić. Dlaczego niewielu Jej uwierzyło? – Taką mamy naturę. Jesteśmy niedowiarkami – podsumowuje o. Stanisław Urbaniak. – Nie wierzymy, bo nie chcemy. Trudno nam jest przyjąć miłość Boga, który wysyła swą Matkę, by ostrzegła ludzi przed kataklizmem. O objawieniach w Kibeho przypomnieliśmy sobie dopiero, gdy popłynęła krew. Czy nigdy nie pytałem: „Gdzie był Pan Bóg?”. Nie. Zawsze pytałem: Gdzie był człowiek, gdy Pan Bóg przemawiał?”.• Odpowiedź. Pewnego wiosennego dnia do Bilba Bagginsa- zamożnego hobbita- zawitał czarodziej Gandalf, a wraz z nim trzynastu krasnoludów: Dwalin, Balin, Kili, Fili, Dori, Nori, Ori, Oin, Gloin, Bifur, Bofur, Bombur oraz Thorin (“Dębowa Tarcza”), który im przewodził. Organizowali oni wyprawę, aby odzyskać skarby zagarnięte ich
„I gdzie był ten wasz Bóg”? To pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie pod kolejnym newsem o wojnach i historycznych zawirowaniach. No, gdzie On był? Rosja kipi, przygotowując leninowską rewolucję 1917 roku. Niebawem krew poleje się strumieniami. Wokół wybuchają bomby I wojny światowej. Na krańcu Europy troje pastuszków otrzymuje przesłanie mające przesądzić o losach świata. Maryja mówi, że nadejdzie jeszcze straszliwsza wojna, a Rosja zaleje świat swymi błędnymi naukami. Kto uwierzy niepiśmiennym pastuchom? Rwanda. Nastolatki z Kibeho twierdzą, że widziały samą Matkę Jezusa. Powtarzają jej przesłanie: „Przyszłam przygotować drogę Mojemu Synowi, ale wy tego nie chcecie zrozumieć. Czas, który wam pozostał, jest już krótki”. O tych słowach ludzie przypominają sobie dopiero po straszliwej rzezi. Wracają do słów objawień, kupują książki, kserują orędzia… Medjugorie. O ukrytej w górach Hercegowiny, zabitej dechami wiosce nie usłyszałby nikt. Gdyby nie jedno wydarzenie. 24 czerwca 1981 roku kilkoro dzieci ujrzało na wzgórzu Podbrdo postać kobiety. To nie przypadek, że Gospa (po chorwacku Pani) przedstawiła im się: „Kralica Mira”. (Królowa Pokoju). Ludzie przypomnieli sobie ten zwrot, gdy dokładnie w dziesiątą rocznicę objawień (przypadek???) Słowenia ogłosiła niepodległość, co dało początek krwawej wojnie na Bałkanach. Chorwacja wystąpiła z federacji Jugosławii, a armia serbska zaatakowała Słowenię. Cały świat osłupiał czytając o Bośni, masakrze ośmiuset w Srebrenicy, oblężeniu Sarajewa, tysiącach gwałtów… O Medjugorie zrobiło się głośno. Byłem dwukrotnie w wiosce Hercegowiny. Sporo widziałem. To kamienista ziemia, po której łaska płynie strumieniami. Nie potrafię bez wzruszenia wspominać tego, co przeżyłem na Podrbrdo, wielogodzinnych adoracjach, kamiennym Kriżevacu. Mam prawo nazwać te chwile przedsionkiem raju. Wielu moich znajomych doświadczyło tam działania żywego Boga. Wrócili do Kościoła, sakramentów. W samym maju w kościele św. Jakuba rozdano komunii, a Msze sprawowało 4140 celebransów (133 dziennie!). Nie wybiegam przed szereg. Uznam w 100% to, co o objawieniach orzeknie Kościół… W kolejną rocznicę objawień jedna kwestia nie daje mi jednak spokoju. Wraca jak bumerang. Zazwyczaj, gdy czytamy o wojnach i historycznych zawirowaniach pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie brzmi: „I gdzie był Bóg?”. A przecież w czasie wspomnianych objawień Maryja przestrzegała przed tym, co nieuchronnie ma nastąpić. Dlaczego niewielu Jej uwierzyło? – Taką mamy naturę. Jesteśmy niedowiarkami – wyjaśnia o. Stanisław Urbaniak z Rwandy – Nie wierzymy, bo nie chcemy. Trudno nam jest przyjąć miłość Boga, który wysyła swą matkę, by ostrzegła ludzi przed kataklizmem. O objawieniach w Kibeho przypomnieliśmy sobie dopiero gdy popłynęła krew. Czy nigdy nie pytałem: Gdzie był Pan Bóg? – Nie. Ja pytam: gdzie był człowiek, gdy Pan Bóg przemawiał. „Może posłuchają i zawróci każdy ze swej złej drogi, wtenczas Ja powstrzymam nieszczęście?” – woła przez Jeremiasza Bóg. Odpowiada mu ryk techno, disco polo i koko euro spoko. I pusty śmiech. „W mieście – wołał w midraszu biblijny Lot – gra muzyka i jest świąteczny nastrój, a Ty nam mówisz o zniszczeniu?”
Apollo – w mitologii greckiej syn Zeusa i Leto. Urodził się na wyspie Delos i należy do dwunastu najważniejszych bogów Olimpu. Był bliźniaczym bratem Artemidy. Uważany za boga piękna, światła, życia, śmierci, zarazy, muzyki, wróżb, prawdy, prawa, porządku, patrona sztuki i poezji, przewodnika muz , natchnienia, lecznictwa i uzdrawiania, łucznictwa, kawalerów, a także Nagrania zarejestrowane na czarnych skrzynkach odtworzyli prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy samolotu prezydenckiego w przerażenia, bólu i paniki wśród pasażerów - to usłyszeli prokuratorzy, odsłuchujący nagrania zarejestrowane przez tzw. czarne skrzynki prezydenckiego TU-154M - podaje "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na jednego z wojskowych podaje "Gazeta Wyborcza", urządzenie rejestrujące rozmowy w kabinie pilotów nagrało także dźwięki z pomieszczeń pasażerskich. Za kokpitem znajdowało się pomieszczenie stewardess, a za nim trzy saloniki. W pierwszym z nich podróżowała para prezydencka Maria i Lech Kaczyńscy, a w dwóch kolejnych prezydent Ryszard Kaczorowski, wojskowi dowódcy i pasażerów prezydenckiego samolotu są ważnym dowodem w śledztwie. Pozwalają bowiem na określenie momentu, w którym wszyscy zorientowali się, że katastrofy nie da się danych ze wszystkich urządzeń, pozwala na dokładne wyliczenie moment upadku samolotu. Dzięki zapisowi czarnej skrzynki można umiejscowić w czasie wszystkie wcześniejsze zdarzenia, które doprowadziły do katastrofy prezydenckiego TU-154M. Alkmena (Ἀλκμήνη) – w mitologii greckiej – córka Elektryona, króla Myken i żona króla Teb, Amfitriona, matka herosa Heraklesa . Imię jej oznacza „silna w gniewie”. Robert Graves uważa je za tytuł księżyca [1] lub przydomek Hery [2] . Tarcza Heraklesa ukazuje Alkmenę jako najpiękniejszą z kobiet swych czasów.
aukcji są 2 przedmioty:Gdzie był Bóg w Smoleńsku?Zupełnie inne spojrzenie na tragedię smoleńską. Tytułowe pytanie staje się pretekstem do głębokich i poruszających rozmów z rodzinami ofiar. Ich konkluzje są zaskakujące. Jaki był sens śmierci tylu ludzi? Co oznacza ta ofiara? Jaki jest religijny, mistyczny wymiar tej tragedii?Autorzy i bohaterowie filmu w niezwykle odważny sposób zestawiają fakty i zdarzenia, odczytują znaki, szukają w nich sensu, odkrywając przed widzem głębszą perspektywę smoleńskiej tragedii i cierpienia, które poruszający, głęboki i religijny film, który w obliczu wielkiej narodowej tragedii wskazuje źródło SmoleńskDlaczego musiał zginąć prezydent Lech Kaczyński?Należy do serii:BIBLIOTEKA WOLNOŚCIAutor/autorzy:Leszek SzymowskiOprawa: MiękkaFormat: stron: 230ISBN: 978-83-61935-96-4Najnowsza książka autora "Zamachu w Smoleńsku" ujawnia nowe, nieznane informacje (w tym liczne, utajnione dokumenty) o politycznym tle katastrofy. Zdaniem Leszka Szymowskiego "katastrofa smoleńska nie była żadnym wypadkiem, tylko zbrodnią, która okazała się częścią wielkiej operacji politycznej. Operacja ta zaczęła się na długo przed startem tupolewa z warszawskiego lotniska, ale nie zakończyła się w chwili jego rozbicia. Wybuch, który nastąpił nad smoleńską ziemią, był tylko punktem kulminacyjnym tej operacji. Punktem, po którym nastąpił najważniejszy etap: systematycznego uzależniania Polski od rosyjskich ośrodków wpływu, odbierania jej niepodległości, suwerenności, tradycji i kultury. Operacja ta była sukcesywnie i systematycznie realizowana na wielu płaszczyznach, realizując cele wyznaczone przez środowiska niechętne polskiej niepodległości".TEL 32 219 23 93 32 327 74 72Regulamin aukcji na stronie o mnieKUPUJESZ- AKCEPTUJESZ
Bóg ognia, kowali i złotników ulepił z gliny Pandorę, a także przykuł do skał Kaukazu Prometeusza. Był synem Zeusa i Hery (w niektórych wersjach synem samej Hery). Hefajstos był kulawy, czego przyczyną miał być spór, w wyniku którego Zeus zrzucił syna z Olimpu, łapiąc go za nogę.
Opublikowano: 2015-10-30 16:05:29+01:00 · aktualizacja: 2015-10-30 21:04:12+01:00 Dział: Smoleńsk Smoleńsk opublikowano: 2015-10-30 16:05:29+01:00 aktualizacja: 2015-10-30 21:04:12+01:00 Fot. PAP/EPA; Wyniki Jorgensena są poprawne. W Smoleńsku doszło do trzech wybuchów — mówił TV Republika prof. Wiesław Binienda. Jego ostatnie badania potwierdzają wcześniejsze tezy naukowców zajmujących się Smoleńskiem. Wnioski zespołu parlamentarnego są jasne: brzoza nie miała nic wspólnego z przyczynami tragedii smoleńskiej, zaś rządowy tupolew został rozerwany przez eksplozje w powietrzu. Z tymi tezami, doniesieniami i wynikami badań prof. Biniendy dobrze koresponduje ciekawy wywiad z tygodnika „wSieci”. Witold Gadowski rozmawiał z byłym oficerem Mosadu Juval’em Aviv’em. Aviv informuje w rozmowie o szczegółach swojej pracy dla Mosadu i przyznaje, że zna sprawę smoleńską. Zapoznałem się ze szczegółami tej sprawy. Czytałem tajne dokumenty na temat katastrofy smoleńskiej — informuje Aviv. Pytany o jakiej dokumentacji mówi precyzuje: Dokumenty tajnych służb Izraela, USA, Wielkiej Brytanii i Interpolu. Wskazuje, że po tej lekturze nie ma wątpliwości: „za tą katastrofą stoi Rosja”. Jestem przekonany, że odpowiedzialność Rosji za katastrofę samolotu z prezydentem Kaczyńskim na pokładzie niedługo wyjdzie na jaw — wskazuje Aviv. To szalenie ważne świadectwo. Oficer służb, działający w obszarze bezpieczeństwa do dziś, wskazuje, że zna dokumentację wytworzoną w służbach o dużej wiarygodności i mówi jednoznacznie, że w Moskwie trzeba szukać odpowiedzialnych za narodową tragedię Polski. Trudno o lepsze dopełnienie tez, wygłaszanych przez naukowców, którzy wskazują, że mamy do czynienia z wybuchami w powietrzu. Ta deklaracja człowieka związanego przez lata ze służbami oznacza, że racje mają ci, którzy od lat już walczą, by w sprawie smoleńskiej przede wszystkim zweryfikować, czy doszło do zamachu. Człowiek Mosadu sugeruje jednoznacznie, że właśnie z tym mogliśmy mieć do czynienia. To silne potwierdzenie, że to, o co w Polsce trzeba było walczyć ze środowiskiem rządzącym, jest oczywistością. Jednak i inny fragment wywiadu z Avivem jest zaskakujący. Okazuje się, że oficer Mosadu nie chce mówić, co wie o Smoleńsku, ponieważ się… boi. To sprawa bardzo polityczna i wrażliwa, nie mogę więcej komentować tego, co powiedziałem. Usłyszał pan jednak już wystarczająco dużo. Teraz, kiedy intencje Putina stały się jasne, kiedy mamy do czynienia z działaniami Rosji na Ukrainie, w innych miejscach Europy czy w Syrii,wiele rosyjskich ciemnych operacji („dark operations”) wychodzi na światło dzienne — mówi. I dodaje: Powiedziałem już i tak zbyt dużo. Strach przed zajmowaniem się Smoleńskiem i mówieniem o tej tragedii jest zaskakujący, biorąc pod uwagę karierę Aviva. Co działo się w Smoleńsku, jakie i czyje interesy za tym stoją, że mówić o tej sprawie boi się były oficer Mosadu, komandos, płatny zabójca Izraela, który przez lata ścigał i zabijał terrorystów z organizacji Czarny Wrzesień? Wnioski nasuwają się same… Publikacja dostępna na stronie:
„ Oczywiście się nad tym bardzo często zastanawiam, jaki to miało sens w życiu, czy właściwie chodzi tu o koniec życia mojego brata i innych, którzy zginęli. Jaki to miało sens w tym wszystkim, co wydarzyło się i miało się wydarzyć w Polsce, co już dziś wiemy, a wtedy żeśmy tego nie wiedzieli.
Dziś odbędą się pogrzeby pomorskich posłów, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem - Sebastiana Karpiniuka z Kołobrzegu oraz Macieja Płażyńskiego z Gdańska. Na oba przyjadą Donald Tusk i Bronisław Komorowski. Poseł Platformy Obywatelskiej Sebastian Karpiniuk zostanie pochowany na Cmentarzu Wojskowym w Kołobrzegu. Msza żałobna zostanie odprawiona na cmentarzu o godz. 9. Natomiast ceremonia pogrzebowa rozpocznie się o godz. 10. Udział w ostatniej drodze Karpiniuka zapowiedzieli - oprócz Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego - wszyscy członkowie klubu parlamentarnego PO. Po jego pogrzebie wielu żałobników pojedzie do Gdańska, gdzie chowany będzie poseł Maciej Płażyński, współtwórca Platformy Obywatelskiej, choć ostatnio poseł niezrzeszony. Taki zamiar miał wstępnie Zbigniew Konwiński, poseł PO ze Słupska. - Jedziemy całą grupą na pogrzeb do Kołobrzegu, a po nim mieliśmy pojechać do Gdańska. Nie wiem jednak, czy zdążymy tam dotrzeć samochodami - mówi Konwiński. Na pewno na pogrzebie Macieja Płażyńskiego będzie senator Kazimierz Kleina z Lęborka. - Nie wyobrażam sobie, aby miało mnie tam nie być. Znaliśmy się od bardzo dawna, jeszcze za czasów kiedy Maciej Płażyński był wojewodą gdańskim, a ja wojewodą słupskim. W tym czasie ściśle ze sobą współpracowaliśmy, zresztą później też. To była bardzo przyjemna współpraca. Dlatego towarzyszenie mu w ostatniej drodze to mój moralny obowiązek - mówi Kazimierz Kleina. Msza święta w intencji zmarłego odbędzie się w Bazylice Mariackiej w Gdańsku o godz. 13 i poprowadzona będzie przez księdza arcybiskupa metropolitę gdańskiego Sławoja Leszka Głódzia. Maciej Płażyński jest jedyną ofiarą katastrofy w Smoleńsku, która zostanie pochowana w sarkofagu Gdańskiej Bazyliki Mariackiej. Tylko osobistości, które szczególnie przysłużyły się dla dobra kraju i Kościoła katolickiego mają zaszczyt tam spoczywać. Maciej Płażyński bezpośrednio wspierał Bazylikę Mariacką przy odzyskiwaniu i konserwacji zabytków podczas swojej działalności politycznej w Gdańsku. . 155 104 291 171 109 462 175 286

gdzie byl bog w smolensku