Nagrodzony w 2019 roku w Cannes za najlepszy scenariusz film „Portret kobiety w ogniu” będzie głównym tematem najbliższego „Spotkania z filozofią”. Projekcje połączone będą z rozmowami z filozofami z wielu ośrodków akademickich. Patronem medialnym wydarzenia jest „Filozofuj!”. Portret kobiety w ogniu, wyreżyserowany według własnego scenariusza przez francuską reżyserkę Céline Sciammę (rocznik 1978), zachwyca malarskimi kadrami. Ale nie za piękne zdjęcia, a za scenariusz otrzymał on nagrodę na ostatnim festiwalu w Haenel i Noémie Merlant – bohaterki filmu Portret kobiety w ogniuAkcja dzieje się w XVIII wieku w Bretanii. Fabuła opowiada o rodzeniu się uczucia między dwiema kobietami. Pierwsza ma być wkrótce wydana za mąż; druga jest malarką, zatrudnioną do namalowania portretu pierwszej dla jej przyszłego męża. Ta, która ma być portretowana nie chce tego aranżowanego zamążpójścia, a więc nie ma mowy o pozowaniu. Malarka może ją tylko obserwować i malować z pamięci, a do tego po kryjomu. Kobiety stopniowo zbliżają się do siebie…Jest to film z tajemnicą. Do końca trudno odgadnąć, jak ta historia się potoczy i do czego doprowadzi. Nie ma wiele dialogów. Napięcie budowane jest za pomocą spojrzeń i gestów. Jest nawet scena, w której bohaterki mówią sobie, jak jedna drugiej czytała mowę ciała. Obie są bardzo ładnymi kobietami, co podkreśla jeszcze kontrast z niezbyt urodziwą służącą – trzecią bohaterką. Atutem Portretu kobiety w ogniu są bezbłędnie obsadzone aktorki. W obsadzie jest jeszcze czwarta kobieta, z rzadka pojawiająca się na ekranie, matka portretowanej. Mężczyźni są praktycznie nieobecni, jeżeli nie liczyć pierwszej sekwencji i migawki pod koniec filmu. Wszystkiego razem może około 2 wątkiem jest ukazanie procesu malowania portretu, co jest samo w sobie kobiety w ogniu to kino artystyczne. Urzekają nie tylko zdjęcia plenerowe, wnętrza też są perfekcyjnie sfotografowane i idealnie zgrane z kostiumami. W finale filmu rozbrzmiewa muzyka Vivaldiego. Można Materiał prasowy Gutek Film 245 people responded. Event by Gutek Film, Kino Bajka and Portret kobiety w ogniu. Duration: 2 hr 30 min. Public · Anyone on or off Facebook. Serdecznie zapraszamy na kolejne spotkanie z cyklu Kobiecych Wieczorów Filmowych w kinie Bajka! Tym razem na ekranie film "Portret kobiety w ogniu". Bilety dostępne online oraz w kasie kina.

Czy można poznać drugiego człowieka, zamieniając z nim kilka słów? Zdawać by się mogło, że absolutnie nie, że jest to irracjonalne pytanie, ponieważ rozmowa to pierwszy krok do zawiązywania nowych znajomości. Ale Céline Sciamma postawiła sobie wyzwanie i zaczęła pracę nad swoim opus magnum, bo na takie właśnie miano zasługuje "Portret kobiety w ogniu". Motywem przewodnim filmu jest mit o Orfeuszu i Eurydyce. Czy warto się odwrócić, by zapamiętać na zawsze obraz powabnej damy, czy może iść uparcie przed siebie, poddać się zasadom i rozwijać swą miłość? Wiele pytań, na które każdy powinien znaleźć swoją własną odpowiedź po seansie. Jeden z najlepszych filmów ubiegłego roku opowiada historię dwóch kobiet – dziewczyny z dobrego domu - Héloïse oraz malarki Marianne, która ma za zadanie sportretować młodą damę bez jej wiedzy. Akcja dzieje się w roku 1760 w Bretanii. Absolutne pierwszeństwo w tej recenzji należy się dwóm odtwórczyniom głównych ról - Adèle Haenel (arystokratka) i Noémie Merlant (artystka). Ich gra jest wymyśleniem aktorstwa na nowo. Zaczynając od tego, co najważniejsze w filmie tego typu – czuć między nimi elektryzującą chemię. Ekranowe uczucie jest bardzo wiarygodne. Trudno wyobrazić sobie inny duet w tej produkcji, odjęcie którejkolwiek z pań byłoby ciosem dla arcydzieła Sciammy. Kolejnym konstytutywnym aspektem gry aktorskiej jest mimika oraz gestykulacja – w końcu na tym właśnie opiera się wszystko, jest to clou relacji kobiet. Porozumiewają się językiem ciała. Poznają się coraz głębiej, wymieniając krótkie spojrzenia, drapiąc się po czole, przygryzając wargi – wszystko ma swoje uzasadnienie. A wyczyn Haenel z zakończenia filmu po prostu trzeba zobaczyć. Do reżyserii i scenariusza również nie można mieć zastrzeżeń – dzieło zostało nagrodzone w Cannes właśnie za scenariusz. Będąc przy temacie Cannes, "Portret kobiety w ogniu" otrzymał również Queer Palm – za najlepszy film o tematyce LGBT. Przejdźmy jednak do samego scenariusza. Jest on wymierzony w punkt. Nie ma niepotrzebnych scen, wypełniaczy, dialogi ograniczone są do niezbędnego minimum, ale jest to atut, nie przywara (może tylko Quentin Tarantino miałby co do tego zastrzeżenie). Dostajemy wybitny obraz, bez odprysków czy niepotrzebnych ruchów pędzlem. Istny majstersztyk, klasa światowa. Trzeba naprawdę tęgiej głowy, by nakręcić film w jednym domu i jednym plenerze. Tutaj się to udało. W filmie mamy rok 1760, kiedy na świecie romantyzm pukał lekko do drzwi. Ale tutaj romantyzm wchodzi cały na biało. Bohaterka stojąca na brzegu, o który rozbijają się fale, wygląda jak jedna z postaci z obrazów Caspara Davida Friedricha. Można delektować się obrazem, jaki serwuje nam wybrzeże, błękitem wody czy pięknymi skałami. Odpłynąć w krainę zapomnienia można również przy pomocy zmysłu słuchu. Czasem warto zamknąć oczy i wsłuchać się w szum fal czy skwierczenie ogniska. Niesamowite doznanie, którego dostarcza nam sama natura. Ale kiedy akcja przenosi się do środka, wcale nie jest gorzej. Powalający efekt daje światło, które bije od świec (trudno wierzyć, by było ono sztuczne, ale jeśli tak jest to praca jest warta docenienia) ciekawy kontrast między scenami ze służącą a pomieszczeniem służącym za pracownie malarską – ciemność, szarość – czysta biel. Każdy kadr mógłby być powieszony nad łóżkiem jako cudowny obraz, a na szczególne uznanie zasługuje ten, gdy po przyjeździe malarka zasiada nago przed kominkiem. Uczta dla oczu. Trudno nie pochylić się nad kostiumami. Najbardziej wybija się cudowna zielona suknia, która używana jest do namalowania portretu, należąca do Héloïse. Jej barwa tworzy kontrast z czerwoną kreacją Marianne. Często serwowana nam jest cisza, dzięki której możemy doświadczyć wyżej wymienionych doznań. Muzyki prawie nie ma, ale absolutnie nie można powiedzieć, że nie gra istotnej roli. Śpiewy przy ognisku mogą spowodować swoisty katharsis, włos jeży się na głowie również w scenie wieńczącej historię, kiedy przygrywa jej "Lato" Antonio Vivaldiego. Po zakończeniu jeszcze na długo w naszych głowach będzie wybrzmiewać muzyka mistrza skrzypiec. Gdybym obejrzał "Portret kobiety w ogniu" przed ogłoszeniem rankingu za rok 2019, myślę, że miałbym gargantuiczny problem z wyborem mojego filmu roku. Niewątpliwie zdarzą się osoby, które zostaną uśmiercone przez tempo, które jest dalekie od zabójczego, ale jeśli lubi się "filmy-doznania", to na pewno będzie to trafiony wybór. Warto poświęcić dwie godziny i przekonać się na własnej skórze. I jeśli tak samo jak ja, uznacie, iż jest to biały kruk i będziecie czuć pustkę i żal, przez to, że to już koniec – nie żałujcie, użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (3 głosy).

W biały dzień, można je również potraktować jako przyrodnią siostrę Suspirii (2018). Jej Portret kobiety w ogniu jest bezpieczną fabularnie historią o wyzwalaniu się spod władzy męskiego spojrzenia, o ucieczce przed patriarchalną wszechwładzą, wreszcie o krętych ścieżkach wiodących ku upodmiotowieniu, które w ostateczności
Cinemarzenie: Portret kobiety w ogniu czas trwania: 2 godz. gatunek: Dramat historyczny premiera: 18 października 2019 (Polska) 19 maja 2019 (świat) produkcja: Francja reżyseria: Celine Sciamma scenariusz: Celine Sciamma zdjęcia: Claire Mathon muzyka: Jean-Baptiste de Laubier, Arthur Simonini obsada: Noemie Merlant - MarianneAdele Haenel - HeloiseLuana Bajrami - SophieValeria Golino - Hrabina dozwolony od: 15 lat bilety: 14,99 zł dystrybucja: Gutek Film w kinie Marzenie 10 listopada Bohaterkami filmu są dwie kobiety, młoda arystokratka i artystka, która ma namalować portret tej pierwszej. Robi to w tajemnicy, ponieważ dziewczyna nie chce pozować, buntując się w ten sposób przeciwko przymusowemu zamążpójściu. >

W rolach głównych: Noemie Merlant, Adele Haenel i Valeria Golino." 📽️Opowieść o miłości wyprzedzającej swój czas i intymnej więzi zdolnej przełamać niejedno tabu. 📽️ Dzisiaj o godzinie 20:00 w paśmie WIECZÓR KINOMANA zapraszamy do TVP Kultura na film "PORTRET KOBIETY W OGNIU". W rolach głównych: Noemie Merlant, Adele

Portret kobiety w ogniu to dzieło szczególnej urody. Celebruje kunsztowną strukturę dramatu kostiumowego, a przy tym odświeża zużytą dla niektórych konwencję melodramatu, która obarczona jest łatką infantylnego, tandetnego i wysoce emocjonalnego gatunku. Céline Sciamma, jedna z najbardziej przenikliwych rzeczniczek młodych kobiet (Chłopczyca [2011], Dziewczyna z bandy [2014]), po raz pierwszy wychodzi poza ramy współczesności. Tym razem namysł nad kobiecością i seksualnością, towarzyszący reżyserce od początku kariery, został osadzony w odległym zakątku XVIII-wiecznej Bretanii, w czasach, kiedy hierarchizacja relacji społecznych wynikała z twardych płciowych podziałów, a kobiety skrycie pragnęły emancypacji. Odkrycia Sciamma zaczyna od zarysowania postaci artystki. Marianne to fikcyjna malarka, która jak wiele innych kobiet w tamtym okresie tworzy sztukę, pozostając w cieniu mężczyzn. Chęć uzyskania niezależności i wyzwolenia od porównań do uznanego w środowisku ojca, którego imieniem podpisuje swoje obrazy, prowadzi ją na dwór bogatej szlachcianki. Kobieta zatrudnia Marianne do namalowania ślubnego portretu córki, która nie chce przystać na zaaranżowane przez matkę małżeństwo. Héloïse na miejscu przyszłej panny młodej zastąpiła starszą siostrę, która – jak możemy się domyślać – najprawdopodobniej z powodu przymusu zamążpójścia popełniła samobójstwo. Portret dziewczyny w ogniu jest opowieścią o samostanowieniu kobiet realizujących się poza sztywnie określonymi rolami społecznymi oraz o próbie wyrwania się z powinności wobec społeczeństwa i rodziny. Feministyczną wymowę filmu ucieleśnia niepokorna postawa Héloïse, odmawiającej pozowania do tytułowego obrazu, który ma stanowić zachętę i część posagu dla arystokraty z Mediolanu. Ten symboliczny akt nieposłuszeństwa doprowadzi do sytuacji, w której Marianne będzie musiała ukrywać swoją prawdziwą tożsamość, by podstępem wykonać zlecenie w terminie. Podając się za opłaconą towarzyszkę do spacerów, zacznie studiować niewymuszone gesty, ukradkowe spojrzenia, grymasy i anatomiczne detale nieposłusznej modelki, by następnie odtworzyć je z pamięci i w tajemnicy przenieść na płótno. Moment pozyskania zaufania i nawiązania kontaktu wyznacza jednocześnie początek romansu. Zauważalna w filmie Sciammy jest powściągliwość w obrazowaniu homoerotycznej relacji. Reżyserka długo każe zastanawiać się widzom, czy intuicyjnie wyczuwalne napięcie między Marianne i Héloïse ma jakiekolwiek szanse na to, by przerodzić się w erotyczną fascynację. Aurę wyjątkowego, choć niespektakularnego pierwszego zauroczenia Marianne budują minimalistycznie zakomponowane ujęcia, które wydobywają ledwie zarys twarzy, kawałek schowanego pod kapturem ucha i kosmyki włosów Héloïse. Z biegiem filmu ta enigmatyczna, nieuświadomiona, pełna tajemnic i niedopowiedzeń relacja nabierze energii i seksualnej łapczywości. Kluczowy wydaje się w tym wszystkim termin ukończenia tytułowego portretu, który można traktować jako kres namiętnej relacji. Héloïse w końcu zgadza się pozować, podejmując tym samym decyzje o poddaniu się woli matki. Konformizm czy zdrowy rozsądek? Kompromis czy wybór? Sciamma nie pozostawia złudzeń, że w tym miejscu i czasie była to dla bohaterek jedyna możliwa droga. Nie bez przyczyny reżyserka w jednej z rozmów przywołuje mit o Orfeuszu i Eurdydyce, który wpisuje się w melodramatyczną bezsilność bohaterek. Héloïse staje w obronie trackiego muzyka i poety. Odwrócenie głowy w kierunku zmarłej żony odczytuje nie tyle jako wyraz zbytniej niecierpliwości, ile świadome poświęcenie doczesnego szczęścia i wybór pamięci o wiecznie młodej, pięknej i szczęśliwej ukochanej. Przez stulecia mit ten podlegał trawestacji, dekonstrukcji, osobliwym dopełnieniom, jednak w swoim kanonicznym odczytaniu pozostaje przypowieścią, w której kobieta funkcjonuje jako „rekwizyt”, pretekst dla żałoby, katalizującej twórczą wenę i natchnienie mężczyzny. Céline Sciamma przepisuje tę historię jeszcze raz i pokazuje, że czyste, nadzwyczajnie silne uczucie może istnieć bez względu na płeć, a jego utrata wcale nie musi oznaczać przegranej. W takim odczytaniu orficki mit, a zarazem Portret kobiety w ogniu uciekają od tonów cierpiętniczych, jawiąc się jako opowieści o unieśmiertelnieniu wspomnienia o tych, którzy od nas odchodzą. A czynią to za pomocą indywidualnego wyobrażenia oraz dzieł sztuki zawierających w sobie pierwiastek nostalgii, melancholii, tęsknoty i ponadczasowego szczęścia. Portret kobiety w ogniu Portrait de la jeune fille en feu Francja, Włochy 2019, 119’ reż. i scen. Céline Sciamma, zdj. Claire Mathon, prod. Arte France Cinéma, Hold Up Films, Lilies Films, wyst. Valeria Golino, Adèle Haenel, Noémie Merlant, Luàna Bajrami, Cécile Morel W czasie 21. edycji Międzynarodowego Festiwalu Nowe Horyzonty w ramach sekcji Pokazy Galowe widzowie będą mogli obejrzeć Petite Maman, nową produkcję Céline Sciammy, autorki wielokrotnie nagradzanego Portretu kobiety w ogniu. Film walczył o Złotego Niedźwiedzia na tegorocznym Berlinale, zbierając fantastyczne recenzje od krytyków. Celine Sciamma podczas tegorocznej edycji Festiwalu Kamera Akcja dała się poznać jako reżyserka zajmująca się złożonymi relacjami międzyludzkimi oraz pytająca o różne oblicza kobiecej tożsamości. Zwłaszcza jeśli ta próbuje być konstruowana na buncie przeciw społecznym czy – ściślej mówiąc – rodzinnym oczekiwaniom. W Chłopczycy główną rolę odkrywa transseksualna bohaterka, która próbuje ukryć swoje żeńskie przymioty i w gronie nowych znajomych być postrzegana jako chłopak. Z kolei w Portrecie kobiety z ognia, której akcja osadzona jest w XVIII wieku, mamy bohaterki, które zawiązują między sobą siostrzaną nić, pozwalającą im przetrwać w tym patriarchalnym świecie. Choć opowieść dotyczy wyjątkowej relacji, jaka łączy malarkę i portretowaną – jest szczególna nie ze względu na homoseksualne relacje, lecz z powodu kryjącej się w niej przewrotności. Marianne ma namalować portret Heloizy dla jej mediolańskiego kandydata na męża – jeśli portret się spodoba, wówczas dojdzie do ślubu. Heloiza, która po śmierci siostry musiała wrócić z klasztoru i przejąć los zmarłej, jest rozgoryczona planami matrymonialnymi, czemu daje wyraz, odmawiając pozowania poprzedniemu malarzowi. Jej wypowiedzi przekonują, że życie w klasztorze zapewnia kobietom możliwość samorozwoju, dzięki bibliotece i muzyce, czego w małżeństwie może nie zaznać – jest skazana na łaskę męża. Nieświadoma prawdziwego celu wizyty Marianne Heloiza coraz bardziej fascynuje się nią, a gdy poznaje prawdę, podejmuje decyzję, której nikt po niej się nie spodziewał. Za jej zgodą na pozowanie nie kryje się rezygnacja, lecz pragnienie, by malarka ją dobrze poznała. Przewrotność tego zachowania tkwi w tym, że im lepiej Marianne poznaje towarzyszkę, tym lepiej ją portretuje, a dobry portret zwiększa szansę mariażu, co z kolei zbliża obie bohaterki do nieuchronnego rozstania. Przewrotności w tym filmie jest więcej, choćby tu wspomnieć scenę aborcji: służąca poddająca się zabiegowi leży na łóżku obok niemowlaka, który ociera jej łzy. Sytuacja Sophie najdotkliwiej pokazuje ówczesną sytuację kobiet i wyzwań, jakie przed nimi stoją – sposoby na pozbycie się niechcianego dziecka ze współczesnej perspektywy momentami bawią, ale równocześnie przypominają, ile wieków musiało minąć, aby kobieta mogła bezpiecznie rozwiązać ten problem. Siostrzeństwo jest wielopoziomową odpowiedzią na skutki patriarchatu. Począwszy od wsparcia kobiet w kryzysowych sytuacjach, w jakich znalazła się Sophie, przez intymną relację osładzającą małżeńskie posłannictwo, po próbę rekonstrukcji przeżyć intelektualnych – tu muzycznych – których kobietom sprowadzonym do roli kury domowej brakuje. Scena śpiewających i grających własnym ciałem kobiet robi należy do najbardziej zmysłowych i przejmujących w tym filmie. Nie muszę pisać o malarskich kadrach, bo w wypadku dzieła o artystycznej twórczości nie mogło być inaczej. Natomiast niewątpliwym atutem tego filmu jest sposób oddziaływania na widza. Z jednej strony magnetycznie przyciąga jego uwagę, by artystycznym okiem spoglądał na sylwetki postaci czy fakturę materiałów, z drugiej zaś przez cały czas towarzyszy mu uczucie niepokoju, z napięciem obserwujemy poczynania bohaterek, czekając, aż wydarzy się coś przełomowego. Wizualnie jest nie tylko ładny, ale też fascynujący, dzięki czemu bez znudzenia można przez kilka ostatnich minut filmu wpatrywać się w twarz bohaterki, bez trudu odczytując całą gamę uczuć towarzyszących jej w odbiorze przedstawienia operowego. Mimo to uważam, że kilka ostatnich scen opowiadających przyszłość obu kobiet jest niepotrzebnym dopowiedzeniem – trzaśnięcie drzwiami domu Heloizy stanowiłoby mocne i wymowne zamknięcie opowieści, nawiązujące do konwencji kina grozy. Magnetyczne, zmysłowe, kameralne kino. Ocena: 8/10 Wyróżniony w Cannes nagrodą za scenariusz i Queerową Palmą "Portret kobiety w ogniu" łatwo zamknąć w szufladce kina LGBT. Byłoby to jednak krzywdzące dla dzieła tak brawurowo łamiącego schematy i gatunki.
PlaceSala Kinowa Podsycany przez tajemnicę, płomień zakazanej miłości wybucha ze zdwojoną siłą – przekonuje najpiękniejsza love story roku, „Portret kobiety w ogniu”. Film Céline Sciammy z miejsca podbił serca publiczności festiwalu w Cannes i uwiódł jurorów, którzy nagrodzili go za scenariusz. Subtelny, a przy tym ognisty melodramat francuskiej reżyserki to pochwała kobiecego spojrzenia i jego imponujący o miłości wyprzedzającej swój czas i intymnej więzi zdolnej przełamać niejedno tabu, ubiera w kostium – akcja rozgrywa się w Bretanii w 1770 roku – jak najbardziej współczesne pragnienia i uczucia. Bohaterkami filmu są szykowana do aranżowanego małżeństwa arystokratka Heloiza oraz przybyła z Paryża malarka, Marianna. Ta druga ma namalować portret tej pierwszej, ale w sekrecie: Heloiza nie chce bowiem pozować, buntując się w ten sposób przeciwko przymusowemu zamążpójściu. Marianna dyskretnie obserwuje swoją modelkę, intensywnie tworzy, ale niszczy kolejne wersje obrazu. Czuje, że nie pozna prawdziwego oblicza młodej kobiety tak długo, jak sama będzie ukrywać burzliwa, jak ocean u wybrzeży Bretanii, czasem intymna, jak cisza panująca w malarskiej pracowni; relacja pomiędzy obiema kobietami przyjmie nieoczekiwany kierunek. Arystokratkę i artystkę połączy wspólna tajemnica. Ta mistrzowsko poprowadzona opowieść o zakazanym uczuciu działa jak iskra, rozpalając wyobraźnię widowni. Zmysłowy, romantyczny, a zarazem drapieżny, „Portret kobiety w ogniu” umyka melodramatycznym kliszom – przede wszystkim dzięki pełnokrwistym, odważnym bohaterkom, które rzucają wyzwanie swoim francuski z polskimi napisamiPORTRET KOBIETY W OGNIU, reż. Céline Sciamma, Francja, 2019, 119' Buy ticket TICKET Seanse Search events: Categories Pałacowe Cinema Participants children youths adults
. 224 198 217 128 86 105 393 279

portret kobiety w ogniu muzyka